Przyszła pora roku, kiedy mieszkańcy kolbuszowskiej gminy tradycyjnie zaczynają skarżyć się, że uliczne światła świecą zbyt krótko. Narzekają piesi i kierowcy. Na problem zwracają uwagę m.in. w Kolbuszowej Dolnej. – Rano jest bardzo duża mgła i na przejściach dla pieszych nie widać ludzi. Ludzie pytają: po co mamy te lampy, skoro rano się nie świecą? – alarmował radny Piotr Panek z Kolbuszowej Dolnej.
Nie inaczej jest w Kupnie. – Problemy z oświetleniem ulic powtarzają się co roku – mówił radny Julian Kłoda. – Sąsiedzi skarżą się, że lampy niby są, a nie świecą. Skutkiem tego mieszkańcy jeżdżą do pracy w ciemnościach. W związku z tym należałoby przedłużyć świecenie o przynajmniej pół godziny rano.
Burmistrz Jan Zuba tłumaczył, że okres jesienno-zimowy ma swoją specyfikę. – Jeżeli mamy dzień słoneczny, to lampy zapalają się, kiedy jest jeszcze jasno. A jak jest pochmurnie, to one już w południe powinny świecić, bo jest ciemno. Znaleźć złoty środek jest niezwykle trudno. Jeżeli chcemy zdecydować się na wydłużenie czasu świecenia, to musimy zrezygnować z innych wydatków – zaznaczył.
– Analizowaliśmy powrót do starych rozwiązań, czyli włączników, które są uruchamiane kiedy zapada zmierzch – dodał Zuba. – Ale to też nie jest rozwiązanie, które można wprowadzić tak sobie, bo mamy ponad 100 stacji TRAFO, gdzie są urządzenia sterujące. Są to też koszty. I nie ma gwarancji, że będzie dobrze. Inna sprawa, że są w gminie takie strefy, gdzie lampy gasną już przed północą.