Kiedy trochę popada, nie ma szans, by przejść ulicą Partyzantów na ulicę Św. Brata Alberta, nie będąc obłoconym. Nie lada przedsięwzięciem jest jazda samochodem. Czy to się zmieni?
Problem dotyczy ulicy Partyzantów, na odcinku od ulicy Reymonta do końca, czyli do skrzyżowania z ulicą Św. Brata Alberta. Jest to błotnisty trakt, którym, kiedy tylko trochę popada, nie można, ani przejechać autem, ani przejść piechotą. To wstyd dla miasta i utrapienie dla okolicznych mieszkańców.
– Co jakiś czas nawożą tam kamień, ale jak tylko spadnie śnieg czy deszcz, to wszystko się zapada. Pojawia się glina i błoto. Jest tego tak dużo, że nie da się iść ani jechać – skarżył się Daniel Jabłoński, mieszkaniec tej części Kolbuszowej.
W odpowiedzi burmistrz Jan Zuba tłumaczy, że budowę tam normalnej drogi uniemożliwiał fakt, że spora część ulicy jest… własnością prywatną.
– Gdyby stan prawny tej ulicy był uregulowany, to asfalt byłby tam już dawno położony. W budżecie gminy na ten rok są środki na dokończenie dokumentacji. Dotyczy ona: przedłużenia ulicy Partyzantów do ulicy Św. Brata Alberta, budowy ścieżki rowerowej, modernizacji pozostałych sięgaczy oraz łącznika między ulicą Krzaklewskiego a ulicą Partyzantów – wyliczał.
– Realizacja tej inwestycji odbywać się będzie w ramach specustawy, dlatego że tam jest nieuregulowany stan własnościowy. Tam są prywatne grunty. Jedyna droga prawna, żeby je przejąć, to specustawa – dodał burmistrz.
Zamiast dawać podwyżki radnym, czy budować parking wielopoziomowy, zapłacić ile trzeba właścicielom spornych działek i po problemie.
Drogę wtedy można bez problemu zaplanować i utwardzić A nie czekać na specustawy z Warszawy.
Kwestia zawsze leży w pieniążkach.
Tylko ktoś w mieście powinien pomyśleć i umieć negocjować.
A takich niestety w samorządzie nie ma.