Baza kontenerów, która funkcjonuje obok stacji kolejowej w Kolbuszowej, wzbudza ogromne kontrowersje. Kierowcy i okoliczni mieszkańcy skarżą się na ogromny kurz, który towarzyszy tej działalności. Niewykluczone, że sprawą zajmie się prokurator.
Problem ma długą historię. Kilka lat temu firma z Gdyni wydzierżawiła od PKP rampę kolejową w Kolbuszowej w celu składowania tam kontenerów.
Ich liczba rośnie. Stoją coraz wyżej i nie wiadomo, co w nich jest. Część z tych obiektów w ogóle się nie rotuje. Mieszkańcy boją się, że mogą w nich być jakieś odpady, chemikalia, albo inne groźne środki.
W swoim czasie mówił o tym radny Piotr Panek. Na ostatniej sesji Rady Miejskiej, temat znów odżył.
– Znamy z mediów sytuacje, że firmy wynosząc się, zostają po nich takie właśnie kontenery z dziwnymi substancjami w środku, który utylizacja kosztuje bardzo dużo. Czy oni kontrolują rotacje tych kontenerów? – pytał Krzysztof Wójcicki, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej.
Na inny problem związany z bazą kontenerów zwrócił uwagę z kolei radny Józef Fryc:
– Od kilku lat dzwonią do mnie mieszkańcy ul. ks. Ruczki i przyległych ulic, zwracając uwagę na zabrudzenie. Występuje ono podczas wyjeżdżania tirów, które wożą te kontenery w kierunku Warszawy i Rzeszowa. Przez ostatnie lata dzwoniłem co najmniej 25 razy na nr 112, zwracając uwagę na zabrudzenie ulicy – przyznał.
– Zmieniło się tylko to, że firma, która wynajmuje ten plac, czyści go na własny koszt. Natomiast w dalszym ciągu samochody ciężarowe, po każdych opadach deszczu, w sposób niedopuszczalny, według mnie zabroniony prawem, wywożą na ulicę swoimi kołami brud i błoto. Ślady tego widać długo za ul. ks. Ruczki. Rozmowy, jakie były prowadzone z policją, nie osiągnęły żadnego skutku. Jezdnia jest po prostu fatalna. W starostwie nie można otworzyć okna tak panuje kurz, gdy przejeżdżają samochody – grzmiał.
– Ja na miejscu pana burmistrza zawiadomiłbym prokuraturę o uciążliwym zabrudzaniu i zanieczyszczaniu miasta. Prosiłbym go też o to, aby wystąpił z pismem do policji o objęcie tego terenu w formie specjalnej, jakimś nadzorem. Ciekawi mnie też, ile funkcjonariusze nałożyli mandatów na kierowców, którzy w sposób całkowicie świadomy wjeżdżają na ulicę w tak zabrudzonym pojazdem – złościł się.
– Pytałem, ile razy Urząd Miejski występował na piśmie do dzierżawiącego rampę kolejową. Uzyskałem odpowiedź w postaci trzech pism od 2012 r. i udzielonych odpowiedzi. Czy to jest dużo czy mało, trudno powiedzieć. Efekt jest taki sam. Niemniej jednak w jednym z pism właściciel firm uważa, że wykonuje swoje czynności należycie, ale gdyby trzeba było zrobić coś więcej, to zrobi. Napisał też, że jest umowa z naszą gospodarką komunalną na czyszczenie tej ulicy przez tą spółkę. To mnie ciekawi – dodał Fryc.
Przypomnijmy, że o tym samym problemie dwa lata temu mówił były już radny Paweł Michno:
– Na ul. ks. Ruczki, na wysokości ul. Kolejowej pojazdy ciężarowe zostawiają na jezdni dużo materiału, który po zetknięciu się z asfaltem i po wyschnięciu tworzy twardą warstwę. Jeździ się po tym jak po betonie. Chodnik i jezdnia są mocno zawalone piaskiem. Samochody, które tamtędy jeżdżą, nawet bardzo wolno, wzniecają ogromne tumany kurzu – podkreślał Michno.
Burmistrz Jan Zuba twierdzi, egzekwowanie tego, co mówią przepisy, jest mało skuteczne.
– To że w wyniku naszych pism, pojawia się tam zamiatarka, to tylko łagodzi skutki tego co się tam dzieje, natomiast nie eliminuje przyczyn. Bez nakładów inwestycyjnych w rampę nie uda się tego problemu rozwiązać. Bo karać można skutecznie mandatami, ale problemy przez to nie zostaną usunięte.
– Kwestia jest na chwilę obecną trudna, ponieważ dzierżawca rampy ma się stamtąd wyprowadzić. Kiedy? Tego dzisiaj nikt nie jest w stanie powiedzieć, bo są to tylko pewne plany i zapowiedzi. Firma poszukuje terenu na taki terminal kontenerowy w pobliżu magistrali kolejowej i w pobliżu autostrady. Jest to teren powiatu ropczycko-sędziszowskiego. Dopóki tam nie przeprowadzi, dopóty będzie korzystać z tej rampy.
– Tolerowanie takiego stanu rzeczy nie może mieć miejsca, dlatego podejmiemy stosowne działania w tej sprawie. Ulicę brudzą kierowcy, którzy są najemnikami, ale nie oni powinni być karani, tylko ich firma – dodał burmistrz.
Pomysł na rozwiązanie problemu na ulicy k.s Ruczki ma radny Mirosław Kaczmarczyk:
– Czy ktoś tej firmie zaproponował najprostsze rozwiązanie – takie jakie jest stosowane przy budowach dróg w całym kraju? Trzeba zatrudnić pracownika, ustawić cysternę i motopompę. W efekcie każdy samochód ma myte opony i wyjeżdża czyściutko na ulicę. Może wystarczyłoby, żebyśmy po prostu tylko to od tej firmy wyegzekwowali – proponował radny.
3 komentarze
Brawo pan Kaczmarczyk.
Proste rozwiązania są najlepsze.
Brudna ulica i już problem.
Ciężko coś wymyśleć, więc najlepiej zlikwidować.
Pozostali radni najchętniej pozamykali by wszystko bo wreszcie będzie cisza i spokój.
Miasto które żyje tylko dzięki euro i dolarom które przywożą mieszkańcy-emigranci zarobkowi.
Jakby nie oni to miasto dawno by umarło.
A radni robią wszystko żeby zniechęcić młodych do inwestowania w Kolbuszowej.
Więc młodzi wyjeżdżają, zostają tylko ci, co mają nadzieję , że odziedziczą robotę w urzędach po mamusi.
Krótko, zwięźle i na temat.
Syf kiła i mogiła, ta firma to totalne brudasy, mają gdzieś tony piachu na ulicy. A wystarczy odpowiednio przygotować plac, ale po co? Szkoda kasy na porządek. Policja jeździ po błocie i zero reakcji, czy to jest cywilizowany kraj.?