Mieszkańcy mają dość kontenerów na odzież używaną, które zamiast pomóc, stały się miejscem dzikich składowisk odpadów. Powody tego stanu rzeczy absurdalne. Np. firmy, które są za to odpowiedzialne, oskarżają się nawzajem o… podrzucanie sobie ubrań, które są tak zniszczone, że nie można ich używać. Ludzie mają tego dość i chcą jak najszybszej likwidacji kłopotliwych kontenerów.
Problem z nimi mają m.in. mieszkańcy Widełki. Sołtys tej wsi, Stanisław Rumak zadzwonił do jednej z firm, aby opróżniła pojemniki i zabrała zalegające worki z zużytą odzieżą.
Usłyszał stamtąd, że kontenery należą do innego operatora, a więc sprzątając drugie przedsiębiorstwo mogłoby się narazić na sprawę w sądzie. – Żeby ten problem rozwiązać, przynajmniej w Widełce, trzeba te pojemniki zlikwidować całkowicie – apelował Rumak. Swój postulat argumentował tym, że i tak co jakiś czas odbywają się zbiórki odzieży, o czym świadczą ogłoszenia na płotach i ulotki.
Na przepełnione kontenery na odzież używaną i zalegające wokół nich worki skarży się też sołtys Weryni, Zbigniew Pytlak. On też proponuje całkowitą likwidację pojemników.
Co na to władze gminy? – Wystosowaliśmy pisma do podmiotów, które się tym zajmują – odpowiedział burmistrz Jan Zuba. – W ślad za tym zjawili się u nas przedstawiciele jednej z firm, zapewniając, że będą to robić, ale zastrzegając, że nie chcą, aby ich pojemniki stały w sąsiedztwie drugiej firmy, bo nie wiadomo kto komu podrzuca śmieci. Absurdy? Tak, ale taka jest rzeczywistość.
– W związku z tym trzeba się zastanowić, czy w ogóle jest sens, żebyśmy te kontenery utrzymywali, bo one są miejscem dzikim składowisk, każdego wieczoru podrzucane są tam we workach różnego rodzaju odpady – dodał burmistrz. – Jest też przypuszczenie, że ci którzy zawodowo się zajmują obrotem odzieży używanej, tego czego nie uda im się sprzedać, po prostu podrzucają pod kontenery. Trzeba ten problem rozwiązać, bo rzeczywiście obie firmy nie wywiązują się z umowy.