Już raz wygrał z białaczką. Teraz ma jednak groźniejszego przeciwnika. To rak mózgu. Dlatego Piotrek Tęcza, 12-letni mieszkaniec Weryni, bardzo potrzebuje naszej pomocy.
Pierwsze poważne problemy ze zdrowiem chłopca pojawiły się, gdy miał niecałe 4 lata. Piotrek zaczął wtedy narzekać na ból nóżek, sporadycznie miał podwyższoną temperaturę i bywał osłabiony.
– Kiedy na skórze pojawiły mu się wybroczyny. Stało się dla nas jasne, że sytuacja jest poważna. Już po pierwszych badaniach krwi usłyszeliśmy, że to białaczka. Synek trafił na oddział onkologiczny do szpitala w Rzeszowie. Początkowo to wszystko nie mieściło mi się w głowie i nie miałam pojęcia, co nas czeka. To była rozpacz i strach.
– Na szczęście Piotrek okazał się nie tylko dzielnym, ale i cierpliwym pacjentem. Na początku nie rozumiał zbyt wiele, buntował się i nie chciał przyjmować leków, ale szybko się przyzwyczaił i później był już bardzo grzeczny. Spokojnie dawał sobie pobierać krew i robić inne badania – wspomina mama chłopca, pani Katarzyna.
Piotrek przeszedł chemioterapię. Niestety w trakcie leczenia pojawiły się nacieki w mózgu, dlatego lekarze zdecydowali dodatkowo o naświetlaniach.
Kiedy w 2017 roku wydawało się, że chłopiec wreszcie może cieszyć się życiem, okazało się, że znowu musi stanąć do walki o życie. Tym razem z guzem mózgu…
– W marcu 2023 roku syn stał się osłabiony, wymiotował, narzekał na ból głowy. Lekarz rodzinny, biorąc pod uwagę historię Piotra, od razu skierował nas na badania do szpitala. Tam się okazało, że wyniki morfologii były dobre, w węzłach chłonnych też nic się nie działo. Usłyszeliśmy, że to pewnie jelitówka i po podaniu kroplówki syn został odesłany do domu – przekazuje pani Katarzyna.
– Po kilku dniach objawy wróciły. Wtedy zawieźliśmy Piotrka prosto do szpitala. Słyszałam znowu o zatruciu albo grypie żołądkowej, ale tym razem uparłam się, że zostajemy w szpitalu. Po kilku dniach jedna z lekarek zauważyła, że syn zaczął zezować. Bardzo ją to zaniepokoiło i zleciła badanie tomografem komputerowym. Okazało się, że Piotruś ma w głowie guza, a nasz świat runął po raz drugi. Strach i niepewność wróciły – nie kryje emocji mama chłopca.
Piotrek trafił do szpitala w Krakowie, gdzie szybko został zoperowany. Lekarze początkowo byli zdania, że guza udało się w całości usunąć, ale kontrolny rezonans magnetyczny pokazał, że jednak nie…
– W tej chwili jesteśmy po dwóch cyklach chemioterapii. Początkowo syn czuł się dobrze, ale po drugim cyklu bardzo osłabł i drastycznie pogorszyły się mu wyniki. Trafił do izolatki i dostał antybiotyki. Usłyszałam wtedy, że kolejnego cyklu może nie przeżyć – zaznacza pani Katarzyna.
Według lekarzy z Krakowa guz w głowie Piotrka to glejak. Na podstawie tego rozpoznania zalecona została radioterapia. Rodzice, szukając potwierdzenia diagnozy, wysłali próbki do Niemiec i czekają na wyniki badań. Dopiero na tej podstawie chcą podejmować decyzje co do kierunków działania.
Piotrek jest najstarszy z czwórki rodzeństwa i jest też zdecydowanie najbardziej opiekuńczy oraz zawsze chętny do pomocy, co też podkreślają jego nauczyciele. Jest bardzo dojrzały, jak na swój wiek.
Z drugiej strony jest też zamknięty w sobie. Czeka go teraz kolejna operacja, podczas której lekarze spróbują usunąć resztki guza. Wśród scenariuszy jest radioterapia lub protonoterapia.
Piotrek potrzebuje więc pilnej konsultacji z radiologiem. Musi jeździć na wizyty do szpitala i przyjmować leki, a to wszystko generuje wydatki, które wielokrotnie przekraczają możliwości rodziny.
Po potwierdzeniu diagnozy pojawi się też wycena leczenia. Rodzice chłopca proszą o pomoc. Liczy się każda wpłata, bo koszty leczenia zagranicznego mogą sięgnąć kilkuset tysięcy złotych.