Dziesięć lat temu przed całym powiatem kolbuszowskim pojawiła się ogromna szansa na skok cywilizacyjny. Dzięki Funduszowi Spójności na terenie wszystkich gmin miało powstać: 450 km kanalizacji, dwie nowe i cztery gruntownie odremontowane oczyszczalnie ścieków oraz blisko 30 km wodociągów. W sumie za ponad 100 mln zł do sieci miało zostać podłączonych ok. 20 tys. osób.
Przygotowania do realizacji projektu rozpoczęto w 2004 roku. W tym celu zawarto porozumienie sześciu gmin, na którego czele stanęła Kolbuszowa. Wydawało się, że będzie cudownie. Tymczasem burmistrz Jan Zuba otrzymał list z Warszawy, z którego wynikało, że unijnych pieniędzy nie będzie.
Wójtowie byli w szoku: – Fundusz Spójności w zasadzie zamknąłby temat porządkowania gospodarki wodno-ściekowej na terenie powiatu. To wiązałoby się z rozwojem naszych gmin. Niestety… Ponieśliśmy konkretne wydatki, kompletnie psu na budę – wkurzał się Krzysztof Klecha, wójt gminy Dzikowiec.
O tym jak wielka to była szansa dla naszego regionu, niech świadczy fakt, że Kolbuszowa do tej pory nie potrafi sobie poradzić z budową nowej i modernizacją przestarzałej kanalizacji.
Jeden komentarz
Mając takich włodarzy w Kolbuszowy jeszcze długo będzie czuć szambo na ulicach.