– Nie może być tak, że dzwoni się do Urzędu Miejskiego i informuje, że gdzieś jest duży problem, a w zamian słyszy atak, krzyk albo pretensje, że tylko się krytykuje i nie ma się żadnego pomysłu – grzmiał w stronę burmistrza Jana Zuby radny miejski, Piotr Panek.
Jak można się domyślać, osobą, która dzwoniła do magistratu, był sam radny, a sytuacja dotyczyła wiosenno-letnich podtopień w Kolbuszowej, w wyniku których ucierpiało wielu mieszkańców.
– Miało to miejsce przy sprawie bardzo nerwowej i krytycznej, czyli kiedy wszyscy byliśmy zalewani – mówił na forum Rady Miejskiej Piotr Panek. – Nie może być tak, że ktoś informuje o problemie, a w zamian słyszy atak, krzyk albo pretensje, że tylko się krytykuje i nie ma się żadnego pomysłu.
– Bo jeżeli mieszkaniec dzwoni, to robi to po to, żeby zgłosić problem, a w zamian chce usłyszeć: „Dziękuję za zgłoszenie, przyjrzymy się sytuacji, podjedziemy i zobaczymy co się da zrobić”. Trzeba osobę dzwoniącą uspokoić, a nie na niego krzyczeć czy atakować – nie krył emocji samorządowiec.
Burmistrz Jan Zuba, do którego najprawdopodobniej pretensje miał radny, przyjął jego słowa bez odpowiedzi. – Nie chodzi o to, żeby kogoś personalnie napiętnować, tylko o to by wyciągać wnioski. Myślę że osoba do której kierowałem swoje słowa to zrobi – komentował spięcie na sesji Piotr Panek.
Jeden komentarz
Nasz szef już tak ma, ostatnio bardzo często wybucha. Melisy Panie Burmistrzu, melisy!