Róża Kozakowska znów pokazała, że granice istnieją tylko w naszych głowach. Polska paraolimpijka w dramatycznych okolicznościach zdobyła złoty medal Mistrzostw Świata w Paralekkoatletyce w New Delhi, ustanawiając nowy rekord mistrzostw. Ale to, co wydarzyło się przed startem, brzmi jak scenariusz filmu, który napisało samo życie.
Róża Kozakowska otworzyła się przed fanami we wpisie na Facebooku, który poruszył cały sportowy świat. To szczere, pełne emocji świadectwo walki o przetrwanie, o sens, o wiarę — i o powrót na szczyt po bolesnej porażce z igrzysk w Paryżu.
Dramat nocy przed startem
„Godzina po północy, ból i gorączka paliły mnie od środka. Czułam, jak gasnę, jak słabnie serce i oddech. Nagrałam ostatnią wiadomość. Wyznanie pożegnalne…” – napisała Róża.
Tuż przed mistrzostwami w Indiach sportsmenka została zaatakowana przez lokalnego wirusa. Wysoka gorączka, odwodnienie i utrata przytomności sprawiły, że trafiła do szpitala. Lekarze ostrzegali: może nie przeżyć wysiłku…
Ale Róża nie potrafiła się poddać. „Nie mam sił fizycznych. Ale mam wiarę. To moja siła” – powiedziała lekarzowi kadry. I mimo osłabienia, wypisała się ze szpitala. Po kilku godzinach od dramatycznej nocy, wyszła na stadion.
Cud w New Delhi
Z trudem utrzymując się na nogach, rzucała maczugą – symbolem swojej siły i determinacji.
Z każdą próbą Polka słabła coraz bardziej, ale nie przestała wierzyć. I stał się cud.
Róża pokonała faworyzowaną Tunezyjkę Marouę Ibrahmi zaledwie o 11 cm, sięgając po tytuł mistrzyni świata i rekord mistrzostw.
„To nie był tylko triumf w sporcie. To był triumf życia nad śmiercią” – napisała później.
Droga pełna bólu i wiary
Rok wcześniej, podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu, Róża Kozakowska przeżyła dramat. Straciła złoty medal i rekord świata, gdy rywalka złożyła protest dotyczący technicznego detalu jej rzutu. Dodatkowo nabawiła się bardzie ciężkiej kontuzji barku.
„Zaciśnięte z bólu zęby i rozpacz po zrujnowanym barku stały się symbolem klęski, którą Polska obserwowała z zapartym tchem” – wspominała.
Ale ta klęska okazała się początkiem czegoś większego. Z trenerem Bartkiem Tottem i opiekunem Rafałem Kozakowska rozpoczęła morderczy wyścig z czasem, by wrócić do formy.
![Róża Kozakowska jest już po operacji barku. Nasza olimpijka nie ukrywa: - Zniosłam to bardzo ciężko [ZOBACZ ZDJĘCIA]](https://kolbuszowalokalnie.pl/wp-content/uploads/2024/10/Roza-Kozakowska-2024-10-1024x573.jpg)
I wróciła. Silniejsza niż kiedykolwiek.
„Triumf Wiary w Słabości”
Jej słowa z Facebooka obiegły internet:
„Nie miałam sił fizycznych. Ale miałam Wiarę. To moja siła. To ja – Róża Kozakowska, która nigdy się nie poddaje.”
W komentarzach pod jej wpisem fani i sportowcy z całego świata dziękują jej za świadectwo odwagi. Wielu pisze, że jej historia przypomniała im, czym naprawdę jest sport – nie tylko rywalizacją, ale walką z własnymi ograniczeniami.
Róża Kozakowska
Róża Kozakowska, 36-letnia zawodniczka klubu Start Tarnów, jest dwukrotną mistrzynią świata, mistrzynią paraolimpijską z Tokio i rekordzistką świata w rzucie maczugą.
Pochodzi z Przyłęka w gminie Niwiska, a jej życie to opowieść o przezwyciężaniu bólu, choroby i przeciwności losu. W 2025 roku została ambasadorką polskiej paralekkoatletyki.
„Kosmiczny medal”
Po złotym rzucie w New Delhi Polka nie potrafiła powstrzymać łez:
„Wszyscy mieliśmy problemy żołądkowe. Lekarz i trener walczyli całą noc, żebym mogła wystartować. Sama nie wiem, jakim cudem to się udało. Może nie siłą, ale wiarą i szybkością. To jest kosmiczny medal.”
Jej zwycięstwo to coś więcej niż sport. To manifest wiary, lojalności i siły ducha. To historia kobiety, która w najciemniejszej nocy nagrała pożegnanie, a o świcie – zdobyła złoto.
„To był dowód, że nawet w najgłębszej słabości, wiara jest najpotężniejszą bronią” – napisała Róża.









![Sokół Kolbuszowa Dolna w ogromnym kryzysie. Prezes Skowroński: – Ręce mam związane [WIDEO] Sokół przegrywa z KS Wiązownica jedną bramką](https://kolbuszowalokalnie.pl/wp-content/uploads/2021/11/Sokol-Kolbuszowa-Dolna-koszulka-1024x576.jpg)

