W zasadzie co roku Dni Kolbuszowej wzbudzają kontrowersje. Pojawiają się głosy, że ta muzyczna część tej sztandarowej imprezy miasta jest mało urozmaicona muzycznie.
Radny Michał Karkut mówi wprost – Dni Kolbuszowej przypominają… festiwal disco polo.
– Dlaczego nie możemy zrobić przeglądu różnego rodzaju muzyki. W jeden dzień bardziej ambitną, a w drugi disco polo. To byłoby rozsądne i lepsze dla mieszkańców – proponuje radny.
Burmistrz Jan Zuba przyznaje, że z tego typu sugestiami spotyka się dosyć często.
– Wiele osób proponuje, aby Dni Kolbuszowej miały troszeczkę inne inny klimat, inne zabarwienie. Mamy wiele imprez, stąd też trudno skupić się tylko na jednej i wszystkie środki przekazać właśnie na nią. Byłoby możliwe ściągnięcie topowego zespołu za duże pieniądze, ale gdyby była tylko jedna impreza w roku.
– Od wielu lat dofinansowujemy organizację Spinacza. Jest to festiwal, który prezentuje różne nurty muzyczne. Czyli jest to coś dla tych, których Dni Kolbuszowej niekoniecznie pociągają.
– Mamy także Festiwal Psalmów Dawidowych. Jest to ogromne przedsięwzięcie, niezwykle kosztowne. My tu wykładamy symboliczne pieniądze, bo kilkadziesiąt tysięcy złotych. Natomiast koszt tego festiwalu jest ogromny, zbliża się do miliona złotych, i są to środki głównie z budżetu państwa, ministerstwa kultury i od sponsorów.
– Poza tym odbywa się w Kolbuszowej szereg innych imprez muzycznych, jak chociażby Jazz Festiwal. Są też festiwale muzyki ludowej, gdzie jest prezentacja naszego dziedzictwa – wylicza.
Przypomnijmy, że gwiazdą ostatnich Dni Kolbuszowej był czołowy zespół disco polo – Skaner.
Jeden komentarz
Nie słucham disco polo, ale skoro większość mieszkańców chce się przy nim bawić, to co mi pozostaje?
Nie idę na te występy.
Dziwię się radnemu MK.
W końcu radny jest związany z PO, a tam wszyscy noszą koszulki z napisem demokracja i konstytucja.
Jeśli większość jest za disco polo, to radny niestety musi się dostosować. No chyba , że ta demokracja wg PO jest tylko fasadowa.
Co jest typowe dla lewactwa.