Jedna z najbardziej aktywnych radnych i patrzących władzy na ręce – Katarzyna Furtak Draus – po raz kolejny nie mogła do końca uczestniczyć w obradach Rady Miejskiej w Kolbuszowej. Powód? Termin zwoływania sesji.
Poranne godziny zwoływania sesji Rady Miejskiej w Kolbuszowej wzbudzają emocje nie od dziś. Przeciwnicy takiego rozwiązania wskazują na ościenne samorządy, które w wielu wypadkach obradują w godzinach popołudniowych.
Mowa tu np. o Sędziszowie Małopolskim, Raniżowie, czy Cmolasie, gdzie sesje rozpoczynają się najwcześniej o godz. 15. Dzięki temu możliwość uczestniczenia w debatach mają mieszkańcy, którzy rano pracują.
W Kolbuszowej nic się jednak nie zmienia. Sesje rozpoczynają się zazwyczaj o godz. 8 rano. Krytykowany za to był były przewodniczący rady, Krzysztof Wilk. Teraz obrywa za to obecny szef prezydium rady – Jan Fryc, który otrzymał w tej sprawie pismo od Michała Karkuta, szefa klubu radnych Wspólna Sprawa.
– Nie ukrywam, że było one dość obraźliwe. Zostałem posądzony o niektóre sprawy, że przeze mnie radni nie mają komfortu. Wydaje mi się, panie Michale, że to pracodawca nie zapewnia panu komfortu. Bo to on jest zobowiązany, zgodnie z ustawą o samorządzie, do zwolnienia pana w dniu sesji czy komisji – złościł się Jan Fryc.
Radny Michał Karkut tłumaczył, że z premedytacją w piśmie używał słowa „żądam”.
– Moje prośby kierowane do pana przewodniczącego zostały zignorowane. Nie słucha pan żadnych argumentów. Apelowałem, żeby sesje odbywały się w godzinach popołudniowych. Dwie minuty temu nasza koleżanka kolejny raz z rzędu musiała wyjść na rozprawę. Tak się składa, że sąd ustala jej te terminy na środy, nic z tym nie zrobimy.
„Koleżanka”, o której mówił Michał Karkut, to radna Katarzyna Furtak Draus, która jest prawnikiem.
– Nigdy nie będzie tak, że będzie nam wszystkim to pasowało, ale naprawdę co druga sesja mogłaby się odbywać w godzinach popołudniowych. Ułożylibyśmy sobie tak harmonogram pracy, żeby to było szybko, sprawnie i komfortowo dla wszystkich. Tak trudno pójść nam na ugodę? Proszę o wyrozumiałość – apelował Karkut.
Poparł go radny Józef Fryc.
– Nie każdy z pracujących ma możliwość zwolnienia się z pracy. Zrobienie sesji popołudniowej byłoby więc dobrym rozwiązaniem. Są tacy pracodawcy, którzy tak próbują tak ograniczać możliwość wzięcia udział w sesji, że nawet nie zdajemy sobie sprawy. Jest to problem i prosiłbym, żeby się nad tym zastanowić – postulował radny Fryc.
Godzin porannych z kolei bronił Piotr Panek, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej.
– Moim zdaniem pomysł, żeby raz sesja była rano, a raz popołudniu, jest bez sensu. Przecież łatwiej dogadać się z pracodawcą i ustalić konkretnym termin niż bawić się w jakąś sinusoidę. Poza tym mamy radnych, którzy pracują w godzinach popołudniowych: niektórzy w szkołach, inni w domach kultury. Chodzi tu też o sołtysów, urzędników i gości, których tu zapraszamy. Oni chcą do nas przychodzić w ramach swojej pracy, a nie po jej zakończeniu.
– Dlatego wydaje się, że nie ma tu innej możliwości, jak przegłosować jedną konkretną godzinę. Tu żadne rozwiązanie nie jest idealne, ale nie mamy innego wyjścia, jak dostosować się do większości – zaznaczył.
Za wnioskiem radnego Karkuta, żeby sesje zwoływać raz rano, a raz popołudniu; głosowało 3 radnych, 15 było przeciw, a 1 wstrzymał się od głosu.
Jeden komentarz
Jak nie szanuje się swojej pracy ,to bardzo pasuje odbębnić sesję rady w jej godzinach i ma się w tylnym poważaniu społeczeństwo w tym wyborców .Skoro w innych gminach można po południu , czego są znamienite przykłady a tu w Kolbie nie bo tzw. prowadzący sesje nie chce widzieć radnych w komplecie ani mieszkańców aby Ci na żywo patrzyli na to kiepskie , jałowe ,podporządkowane włodarzowi gminy , prowadzenie obrad.Quo vadis gmino.